sobota, 10 września 2011

I znów na wakacje. I znów przygotowania.

Ludzie, no co to się dzieje, ja znów jadę na wakacje. Byłem już w górach, a teraz nad morze.

Oczywiście skoro wakacje, to trzeba się przygotować. Justynka mówiła, że jestem taki jak stół Durczoka i z tego tytułu zostałem okąpany. W sumie nie wiem o co z tym stołem chodzi, że co, mam 4 nogi jak stolik i plecy szerokie jak jego blat? No ok, może przytyło mi się trochę i jak mały stoliczek wyglądam, ale żeby od razu mnie do wanny?



Po kąpieli musiałem się wysuszyć. Robię to sam. Kładą mi ludzie dużą płachtę na podłogę, a ja się po niej turlam i jeżdżę pyszczkiem "na spychacza". Fajne to jest, zawsze mnie to nakręca.




Na drugi dzień czyli dzisiaj (kąpany byłem wczoraj) zostały mi obcięte włoski na łapkach. Obcinała Justynka. Jakoś tak podobno szetland powinien mieć ładnie przycięte włosy na stopkach, a że do fryzjera na razie nie jadę, musiała to zrobić ona. Najpierw położyła mnie na kolanach i zwisała mi głowa, myślałem że umrę, ale na czas zostałem poprawiony. Potem przednia łapa jedna, druga, potem tylna, a potem druga tylna.... A potem zostałem postawiony na stół i znów obcinanie, to tu, to tam, bo Justynka wpadła w rytm. Efekt: Obcięte włoski na 4-ech stopkach, wyrównane włoski na kryzie i po bokach oraz na pupie. I ja tylko się cieszę, że ona przez rok czyniła treningi na tych swoich handmade misiach...






A nie wiecie jeszcze wszystkiego. Otóż na wakacje jadę z Czarkiem. Wiadomo, że ja mam futro, a Czarek to ma włosy i nie ma podszerstka, więc wszyscy się obawiali, że mu zimno na plaży będzie, jak będzie wiatr. No i wiecie co się stało? Justynka mu uszyła polarowe ubranko! Fioletowe, z kokardką (eh, ta kokardka, mało męska), z rękawkami zakończonymi zygzakiem, z lamówką i dziurką na szelki, a to wszystko zapinane na rzepy. I jest jeszcze zaczepka na ogonek. Ponad trzy godziny szyła, bo to jej pierwszy raz, kiedy takie ubranko robiła (bo moje, to były zwykłe tuby).
Jestem z niej dumny, ona z siebie też, a Czarek wygląda fajnie!






No, to wszystko chyba. Spakowany już jestem. Zabieram szelki i pas do samochodu, szelki na spacer, 2 smycze, zabawkę, koszyczek, kocyk, smakołyki, kaganiec (...), miski i siebie! I jeszcze obrożę przeciwko insektom.
To do zobaczenia za tydzień ^..^


Ja na plaży rok temu, buduję chyba zamek. A może fosę? Coś tam kopalem.

1 komentarz:

Bardzo dziękuję ^..^