Witam Was :)
Pogoda dalej dopisuje, więc mam nadzieję, że w weekend miło spędzacie czas. Ja spaceruję po ogrodzie, wyglądam przez okno i może dziś pójdę na spacer .
Ogólnie nic się ciekawego nie dzieje. Wczoraj było ogłoszenie wyników Candy promującego mój blog, wygrała Dziabka. Mam nadzieję Dziabko, że dobrze czyta Ci się mój blog, bo tym bardziej będę się cieszył, że wygrał ktoś, kto mnie lubi ^..^
Dziś rano obudziło mnie szczekanie psa na ulicy.
Nie znam tego psa, dlatego byłem bardzo ciekawy, dlaczego tak krzyczy, używając przy tym totalnie niecenzuralnych słów i zwrotów. Wskoczyłem więc na okno, i wypatruję. Widzę. Pies mojego wzrostu, beżowy, wydziera się.. na siedzącego jak słup soli kota. Normalnie nie wierzyłem. Kot siedzi i zupełnie nie zwraca uwagi na psa, który biega dookoła i obraża go takimi wyzwiskami. I to z odległości może 10 cm! W końcu jednak poleciał taki potok słów, że kot uciekł, a pies zaczął go gonić. Na szczęście do walki wręcz, lub jak kto woli, włap - nie doszło.
Piszę dziś, bo chciałem przedstawić Wam moją rodzinę. Mam kilka zdjęć, to pokażę, choć niestety, nie wszystkich zdjęcia posiadam.
Najfajniejszą i najładniejszą na świecie psią szetlandzką kobietą jest oczywiście moja mama.
Mama ma na imię Suri i mieszka w Ochabach. To po niej mam urodę. Niestety, nie jest teraz szczęśliwa. Z powodu komplikacji przy ostatnim porodzie nie rodzi już dzieci, dlatego na stałe przeprowadziła się mieszkać.. do komórki na siano. Chcieliśmy nawet stamtąd mamusię zabrać, ale nie zgodzili się jej ludzie. Bardzo mi żal mamusi, bo mocno ją kocham i chciałbym, żeby miała się tak dobrze jak ja.
Dziś rano obudziło mnie szczekanie psa na ulicy.
Nie znam tego psa, dlatego byłem bardzo ciekawy, dlaczego tak krzyczy, używając przy tym totalnie niecenzuralnych słów i zwrotów. Wskoczyłem więc na okno, i wypatruję. Widzę. Pies mojego wzrostu, beżowy, wydziera się.. na siedzącego jak słup soli kota. Normalnie nie wierzyłem. Kot siedzi i zupełnie nie zwraca uwagi na psa, który biega dookoła i obraża go takimi wyzwiskami. I to z odległości może 10 cm! W końcu jednak poleciał taki potok słów, że kot uciekł, a pies zaczął go gonić. Na szczęście do walki wręcz, lub jak kto woli, włap - nie doszło.
Piszę dziś, bo chciałem przedstawić Wam moją rodzinę. Mam kilka zdjęć, to pokażę, choć niestety, nie wszystkich zdjęcia posiadam.
Najfajniejszą i najładniejszą na świecie psią szetlandzką kobietą jest oczywiście moja mama.
Mama ma na imię Suri i mieszka w Ochabach. To po niej mam urodę. Niestety, nie jest teraz szczęśliwa. Z powodu komplikacji przy ostatnim porodzie nie rodzi już dzieci, dlatego na stałe przeprowadziła się mieszkać.. do komórki na siano. Chcieliśmy nawet stamtąd mamusię zabrać, ale nie zgodzili się jej ludzie. Bardzo mi żal mamusi, bo mocno ją kocham i chciałbym, żeby miała się tak dobrze jak ja.
Mama
Wraz z mamusią mieszkają jeszcze mój brat Cezar i siostra Chirios. Oni też nie mają się najlepiej i muszą z mamusią spać na sianie, tyle, że są młodsi i im ta niedogodność chyba nie przeszkadza tak bardzo, jak mamie, która podobno do tego wszystkiego cierpi na reumatyzm. No ale jak ma nie cierpieć, śpiąc w zimnej komórce, na mokrej wyściółce? :(
Cezar
Chirios z moimi siostrzeńcami i siostrzenicami.
Więc jak widzicie, rodzina od strony mamy nie ma lekko.
Za to mój tata, Istar, który niestety już umarł, miał się podobno wyjątkowo dobrze a o tego często zdobywał wysokie nagrody na wystawach.
Mam jeszcze osobiście znaną siostrę, rok młodszą ode mnie, po tym samym tacie i mamie. Nazywa się Saba i mieszka w Rybniku. W sumie fajnie, bo jak Rybnik, to pewnie mają tam pełno ryb i siostra ma na pewno zawsze napełniony rybim mięskiem brzuszek :) Tak przynajmniej myślę.
Razem z Sabą w jednym domu mieszka Niko. Niko nie jest naszym rodzeństwem, ale to jakby nie było, jest młodszy, przyrodni braciszek Saby.
Saba z lewej i Niko z Prawej.
Raz Saba i Niko u mnie byli. Świetnie się bawiłem, miło było się poznać osobiście i choć na początku siostra chciała mnie ugryźć, to potem zrozumiałem, że starszy brat po prostu musi się podporządkować młodszemu rodzeństwu. Tak zapewne działa system.
Jak już się do siebie przyzwyczailiśmy, to oprowadziłem ich po domu. Pokazałem gdzie mam kocyk, w który zawijam swoje smakołyki, wskazałem gdzie jest miejsce na moje zabawki, oraz dałem je do pooglądania oraz zaprowadziłem do kuchni i pokazałem ,gdzie jem i piję, oraz zaproponowałem napicie się wody z mojej miski. Bo ja bardzo gościnny jestem.
Potem ludzie usiedli na poczęstunek, a my biegaliśmy i bawiliśmy się, to na ogrodzie, a to w domu. W ogrodzie też miałem wiele do pokazania. Nikowi pokazałem, gdzie piszę pamiętnik (bo Saba to kobieta, ona nie da rady nic zapisać z boku na słupku od altanki) a obu pokazałem gdzie mam zakaz wchodzenia - za mały płotem gdzie znajduje się grobek Astry, Stefanka i Karmelka.
Miło wspominam ten czas odwiedzin.
Ja też byłem u nich na wizycie i też było fajnie.W sumie byłem do nich zaproszony z pewnej okazji, ale jakiej, napiszę jutro.
Najważniejsze jest to, że moja siostra mieszka w domu, w którym kocha się psy i sypiają one na własnych legowiskach i kanapach, a nie na sianie, na dworze, w kamiennej komórce na kury, czy tam inną trzodę chlewną. Jestem o nią spokojny i bardzo się cieszę, że ona i Niko mają się dobrze.
Jakie cudne zdjęcia! Nawet jako zapalona kociara zachwycam się tak pięknymi psiakami. Miło było poznać twoją rodzinę, Charis!
OdpowiedzUsuńsłodziaki!
OdpowiedzUsuńdlaczego mamę tak traktują??
Bardzo miłe spotkanie i pewnie warto je kiedyś powtórzyć.Mądry z Ciebie pies, Charisie.
OdpowiedzUsuńMiło poznać taką uroczą rodzinkę :)
OdpowiedzUsuńTylko żal ,że nie wszystkie pieski mają tak dobrze jak Ty :(